VIII Zimowy Rajd GTR

Wędrowaliśmy znowu wspólnie po Roztoczu Wschodnim. Pomysłodawcą rajdu był Zdzisław. To on zaproponował trasę i on nas nią poprowadził. Prognozy pogody uprzedzały, że rajd będzie rzeczywiście zimowy. I taki był. Przy lekkim, kilkustopniowym mroziku pokonaliśmy kilkunastokilometrową trasę. Chętnych do wspólnego wędrowania i tym razem znalazło się całkiem sporo. Naliczyliśmy czterdziestu dwóch uczestników rajdu. Dzielnie na całej trasie towarzyszyły nam dwa pieski.

Spotkanie miało miejsce zgodnie z planem o godz. 9:00 w Horyńcu-Zdroju przy Zespole Klasztornym oo. Franciszkanów. Prawie zgodnie z planem, bo z małym poślizgiem czasowym. Dobrze, że z poślizgiem tylko czasowym. Zima dała o sobie znać. Droga, zwłaszcza na odcinku między Wolą Wielką a Werchratą stanowiła pewne wyzwanie. Mówiąc krótko - było bardzo ślisko...


Szczęśliwie jednak wszyscy dotarli. Po powitaniach, rozdaniu znaczków, policzeniu uczestników - nastąpił wymarsz! Nad głowami, tradycyjnie już, dumnie powiewał nasz sztandar... Zdzisław omówił pokrótce przebieg trasy, która obejmowała Kaplicę Leśną w Nowinach Horynieckich, tamże cmentarz z I wojny światowej, "Świątynię Słońca", Rezerwat jałowców" Sołokije", wąwozy pod Józkową Góra, okolice nie istniejącej wsi Zawałyłe i docelowo Werchratę.


Na całej trasie rajdu oraz przy drodze dojazdowej przez Werchratę, obserwowaliśmy ogromne straty drzewostanu. Uległy zniszczeniu duże obszary lasu od śniegołomów. Olbrzymie sosny połamane przy wierzchołkach jak zapałki, brzozy powyrywane z korzeniami pokładły się na ziemi, masywne gałęzie buków roztrzaskane, całe połacie lasu jak po huraganie. Na ziemi pełno gałęzi, kłód i całych drzew. Był to obraz zastany, bowiem podczas rajdu nie spadła nam na głowy nawet jedna gałązka. Leśnicy już pracują nad uporządkowaniem terenu. Mieszkańcy Werchraty, co zaobserwowaliśmy po drodze, także uprzątają teren. Przykro nam było patrzeć na te zniszczenia. Może ktoś to kiedyś oszacuje.


Miejsce szczególne na trasie naszego rajdu, kaplica w Nowinach Horynieckich. Bywaliśmy tu wielokrotnie, również podczas naszych rajdów. Zawsze chętnie się tutaj powraca. Tutaj zrobiliśmy sobie pamiątkowe, grupowe zdjęcie, tutaj można było skosztować wody ze źródełka.



Wewnątrz kaplicy Zdzisław pięknie opowiedział nam historię tego miejsca, wyjaśnił na czym polega jego moc i dlaczego tak chętnie tutaj zaglądamy.



Kolejny przystanek na naszej trasie - na cmentarzu wojennym z I wojny światowej (austriacko-niemiecko-rosyjskim). Znajduje się na zachodniej krawędzi wzgórza Buczyna. W najbliższym czasie planowane jest objęcie ochroną drzewostanu buczyny karpackiej z tego terenu. To wzgórze nosi także inna nazwę - Pańska Góra. Cmentarz uporządkowano w 1923 r. Pochowanych jest tutaj 1000 żołnierzy, poległych w bitwie pod Nowinami. Zginęło w niej 100 Polaków walczących bratobójczo po stronie przeciwnych armii.


Potem powędrowaliśmy do "kamienia z dziurką", w miejscu szumnie „Świątynią Słońca” nazywanym. Miejsce to, jak chce legenda związane jest ponoć z przedchrześcijańskim kultem, gdzie oddawano cześć słowiańskim bożkom.
Odwiedziliśmy także na trasie rezerwat jałowców „Sołokija”. Ze wzgórza rozciągał się piękny widok na obniżenia wzgórz Roztocza Wschodniego.


Ostatni odcinek, kiedy wędrowaliśmy przez wąwozy u skłonu „Józkowej Góry”, był zdecydowanie najbardziej wymagający. Dostarczył sporo emocji, ale takich pozytywnych.


Kiedy wreszcie wyszliśmy z lasu, ukazała nam się rozległa przestrzeń. Dotarliśmy do szosy Horyniec - Werchrata w okolicach przejazdu kolejowego. Tutaj nastąpiła sprawna organizacja transportu. Czas oczekiwania na podwózkę urozmaiciliśmy sobie drugim ogniskiem.


Zanim udaliśmy się na ucztę do Rubina, odwiedziliśmy (a przynajmniej część z nas) Centrum Koncertowo - Wystawiennicze w Narolu, mieszczące się w odrestaurowanej dawnej cerkwi. Obejrzeliśmy wystawę fotograficzną poświęconą przemijającemu niestety pięknu dawnych roztoczańskich cerkwi i cmentarzy obrządku wschodniego. Wśród wystawianych zdjęć z największą przyjemnością odnaleźliśmy również zdjęcia autorstwa naszego grupowego kolegi, Tomka Michalskiego.

Mieliśmy okazję wysłuchać krótkiego koncertu, podczas którego gospodyni obiektu mogła nam zaprezentować wspaniałą akustykę cerkwi.Zakończenie rajdu zgodnie z planem miało miejsce u Rubina.
W wyśmienitych humorach była okazja do podsumować rajdowych przeżyć.