VI Zimowy Rajd GTR

VI Zimowy Rajd GTR poprowadził Kolega Edward. Wędrowaliśmy po Roztoczu Środkowym, Doliną Nepryszki. Jak na zamówienie, na dzień 5 lutego 2011r. powróciła zima i wędrówka stała się prawdziwą przyjemnością.

Przed Urzędem Miasta, przy zegarze słonecznym, w centrum Józefowa zebrała się grupa 56 uczestników rajdu. Chwila na powitania i organizację, a potem ruszamy w kierunku kirkutu józefowskiego. Edward opowiada historię miasteczka, z którym od samego początku, czyli od 1725 roku związani byli także Żydzi. Osiedlili się tutaj, pracowali handlując, zakładali rodziny, a potem nagle... wszyscy znikli. Pozostała do dzisiaj po nich synagoga z 1870 roku, wybudowana z józefowskiego kamienia oraz bet kwarot (dom grobów) z 1744 r. Jest to jedyny cmentarz żydowski w Polsce z wyodrębnioną kwaterą dla dzieci. Macewy józefowskie przetrwały i zachowały archaiczny charakter reliefów. Spoczywają tutaj pokolenia Żydów, ale jest na tej ziemi józefowskiej także miejsce, gdzie znajdują się masowe groby żydowskie z okresu II wojny światowej. Tam zmierzamy w kolejnym etapie rajdu, żeby oddać cześć ofiarom wymordowanym przez Niemców.


Wędrujemy lasem, a po drodze mijamy figurę Matki Bożej na skałce, postawioną (jako votum dziękczynne za ocalenie przed śmiercią w 1942 roku), obok starego budynku rzemieślników kamieniarskich. Mijamy drugi z józefowskich zalewów, wędkarsko – rekreacyjny, który jest aktualnie w rozbudowie. Tablice informacyjne kierują tutaj ruch turystyczny także w kierunku Winiarczykowej Góry, miejsca mordu ludności żydowskiej Józefowa i okolic. W lipcu 1942 r. Niemcy ze 101 Batalionu Policji rozstrzelali tutaj 1500 osób. Dwa masowe groby, wydzielone w lesie drewnianym ogrodzeniem i oznaczone tablicami, znajdują się nieopodal drogi. W swojej książce „Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy i Holocaust” Daniel Jonah Goldhagen opisuje w sposób drastyczny sceny mordu ludności żydowskiej na Winiarczykowej Górze.
Edward opowiada nam wstrząsającą historię tego miejsca.


Dalej kierujemy się lasem ku Dolinie Niepryszki. Zachwyca nawet zimą. To niewielka rzeczka Roztocza Środkowego, której źródło bije niczym serce w Józefowie. Prowadzi swoje wody piękną doliną przez Park Krajobrazowy Puszczy Solskiej by połączyć je z Szumem w okolicach Kozaków Osuchowskich. Mała rzeczka z wysokiego, lesistego brzegu wygląda uroczo, wijąc się pośród białych rozlewisk dookoła. Ten odcinek to jeden z najpiękniejszych jej przełomów. Schodzimy niżej, gdzie Edward pokazuje miejsce po starym młynie Kraczka i opowiada legendę z nim związaną.
Wędrujemy wysoką skarpą. Idący na początku rajdu Drwalik zobaczył ogromnego basiora pędzącego za sarenkami. Zwierzę zrezygnowało z dalszego pościgu, wystraszone odgłosami ludzi. Potem przekraczamy Nepryszkę po dwóch mostkach. Edward żartował przed rajdem, ze mają nośność 75 kg na jedną nogę.
Budowniczy sprzed lat, jednego z tych mostków – Janusz, z dumą prezentuje nam dzisiaj sosnową kładkę, solidnej konstrukcji na podkładach kolejowych. Wspomina: "...przed budową tego mostku Nepryszkę trzeba było pokonywać wpław, albo po zwalonych pniach drzew.” Swoją drogą ciekawe, ilu turystów przeszło już przez (nazwany przeze mnie po cichu) „Mostek Kapeckiego”?


Zbliżamy się do bagnistego dawniej miejsca, które w dziejach Ziemi Józefowskiej zapisało się również tragicznym akcentem. To miejsce śmierci poety i powstańca styczniowego, Mieczysława Romanowskiego. Jako adiutant oddziału „Lelewela” osłaniał odwrót głównych sił Borelowskiego, wycofujących się przed przeważającą liczbą Moskali. Skromny, drewniany krzyż upamiętnia śmierć powstańca. Edward przygotował na ten moment fragment szkicu literacko-biograficznego Mieczysława Romanowskiego „Ostatni Rapsod”, autorstwa Tadeusza Gryf- Kleszczyńskiego, wydanego we Lwowie w 100-rocznicę urodzin poety. Było to wspaniałe tło dla historycznych wydarzeń z tamtego okresu i kiedy Basia odczytywała fragmenty staliśmy w ciszy i zadumie, nie wstydząc się wzruszenia jakie nas ogarniało.

Kiedy jedni z nas słuchali, inni już podrzucali drew do ogniska. Popas wśród bagiennej Doliny Niepryszki, w tym szczególnym miejscu, to oczywiście pomysł Edwarda, organizatora i przewodnika na dzisiejszej trasie. Dobre miejsce, z klimatem. Zapominamy na chwilkę o jego tragicznej historii sprzed lat i oddajemy się uciechom: pieczeniu kiełbasek, poczęstunkom, rozmowom i wspominkom.


Ruszamy dalej i wchodzimy na szlak zielony Ziemi Józefowskiej. Po drodze mijamy, przy szosie z Józefowa do Osuch pomnik poświecony Mieczysławowi Romanowskiemu i innym powstańcom styczniowym. Kierujemy się na tzw. Trakt Fryszarkowski. Prowadzi prostym odcinkiem przez las, gdzie Edward pokazuje nam kamień, upamiętniający jedną z partyzanckich placówek Armii Krajowej z II wojny światowej. Miejsce to dawniej miało partyzancki kryptonim „Dwójka”.

Na skrzyżowaniu z drogą prowadzącą starym traktem, aż do Zamchu, kolejny odpoczynek i okazja do zrobienia grupowego zdjęcia. Nigdzie się nie spieszymy. Jak potem pokażą wyliczenia maszerowaliśmy prawie tyle ile popasaliśmy po drodze. Tak jest dobrze, nikt z nas bowiem nie przybył tutaj na wyścigi, chociaż są pośród nas i tacy, którzy w wędrówkach przed „Skorpionem” (Janusz, Bachna, Terro) potrafią pokonywać dziennie dystanse blisko 40 kilometrowe.

Edward opowiada: „Tym traktem wiosną 1578 roku jechał do Zamchu – posiadłości hetmana Jana Zamoyskiego, orszak królewski ze Stefanem Batorym. W ostatnim powozie drzemał utrudzony długą podróżą Jan Kochanowski. Królowi widać podobało się tutaj, gdzie często porykiwały tury, a misie z ciekawością wyglądały zza koron drzew.”


Dalsza droga zawiodła nas do kamieniołomów józefowskich „Babia Dolina”. Pierwsze wzmianki datują na rok 1644 wydobycie ciosu z tego wyrobiska. To jedno z ciekawszych miejsc na trasie naszego rajdu. Z kamienia józefowskiego powstały nie tylko: miejscowy kościółek, dzwonnica, wiele domów, synagoga, ale i pomniki, nagrobki w tym macewy. Używano tego kamienia także na poważniejsze inwestycje, chociażby przy modernizacji twierdzy Zamość, a kto wie czy i nie przy budowie, kiedy nastąpiły problemy z pozyskaniem trzęsińskiego kamienia..

Józefowski Ośrodek Kamieniarski na Roztoczu Środkowym porównywalny jest z równie znanym Bruśnieńskim Ośrodkiem Kamieniarskim na Roztoczu Wschodnim, gdzie ludowy budowniczy, rzemieślnik i artysta przekuwał kamień roztoczański w żarna, koła młyńskie, nagrobki i piękną ludową rzeźbę, pomniki chwały i wiary, czy też obracał w budulec swoich domostw i dróg.
Józefowskiemu ośrodkowi kamieniarskiemu, jak dotąd, poświęcono mniej uwagi niż bruśnieńskiemu w źródłach naukowych, poza pracą Danuty Kawałko, przygotowaną jako materiał na ogólnopolską sesję naukową w 1975 roku i w jej opracowaniach późniejszych, dotyczących badań nad ludową wytwórczością Zamojszczyzny.

Z kamieniołomów schodzimy tzw. Skarbową Drogą ku miasteczku, którego panoramę i wieże kościoła podziwialiśmy cały czas na trasie naszej wędrówki, z okolicznych wzgórz otaczających Józefów. Z trzech stron miasteczko otulają lasy i nie skażona cywilizacją przyroda, warto więc poznać burzliwą historię tej ziemi zatopionej dzisiaj spokojnie w codzienności, ale jakże przychylnej mieszkańcom i turystom, coraz częściej odwiedzającym to miejsce.



Zanim zatopimy się w uliczki, które w wielu jeszcze miejscach zachowały swój dawny wystrój z drewnianą zabudową, zatrzymamy się przy pomniku „Miszki Tatara”. Umer Achmołła Atamanow, dowódca oddziału partyzantki radzieckiej, który walczył na tych terenach, współpracując z partyzantami AK. Poległ podczas akcji obrony Józefowa w dniu 1.06.1943 r. na skraju józefowskich kamieniołomów.

Rajd zakończyliśmy posiadami i biesiadą w restauracji u „Hasana”, tuż obok józefowskiego ryneczku, przy dobrym jedzeniu, serdecznych rozmowach i śpiewie. Ciasteczka przygotowane przez nasze Koleżanki i żony naszych Kolegów były smakowite – tylko palce lizać. Dziękujemy za wspaniały rajd. Do zobaczenia na szlaku.

tekst: Sosna, konsultacje: Edward