"Srebrny Koń" w Hrubieszowie

GTR ponownie w Hrubieszowie. Rok temu (z podobnych powodów) odwiedziliśmy to miasteczko o ponad 600 -letnim rodowodzie. Wówczas zwabieni wspaniałą wystawą "Troja - sen Henryka Schliemanna". Obecnie wystawą, prezentowaną przez Muzeum Regionalne w Hrubieszowie, pod nazwą "Srebrny koń - archeologiczne skarby między Morzem Czarnym a Kaukazem". Dworek Du Chateau, w którym mieści się muzeum przywitał nas jak zwykle gościnnością i serdecznością jego pracowników.

Prezentowane na wystawie zbiory to dorobek polskich i niemieckich badań archeologicznych, prowadzonych na przełomie XIX i XX wieku, z terenów dzisiejszej Ukrainy i południowej Rosji. Eksponaty przedstawiają dzieje kaukazkich kultur epoki brązu i żelaza, także Scytów, Saracenów i Gotów. Zakres czasowy zbiorów obejmuje od 1300 przed Chrystusem do 600 r. po Chrystusie.
Przed obejrzeniem wystawy niektórzy z nas uczestniczyli we mszy świętej, w kościele podominikańskim p.w. św. Mikołaja w Hrubieszowie. Osobiście świątynię wewnątrz miałam okazję zobaczyć po raz pierwszy. Dotychczas trafialismy na zamknięte kratami pomieszczenie kościoła.



Podczas całego naszego spotkania w Hrubieszowie, Bakomu wraz z Dudusiem pełnili wspaniale (podobnie jak rok temu) funkcję Gospodarzy. Przygotowali dla nas wiele materiałów i folderków turystycznych oraz przygotowali kilka niespodzianek na trasach naszych hrubieszowskich szlaków. Serdeczne dla Nich podziękowania. Trzeba Wam wiedzieć, że nie dość, iż perfekcyjnie przygotowali program spotkania i zadbali o pełną jego realizację, to zgotowali nam miłe sercu i podniebieniu przerwy lodowo-obiadowe, kiedy traciliśmy energię turystyczną. Lody były zimne i pyszne, a obiad błyskawiczny, ponieważ błyskawicznie podany i w takim samym tempie spożyty.
Kolejnym punktem programu było odwiedzenie kirkutu, znajdującego się przy ulicy Kruczej. Cmentarz żydowski w Hrubieszowie to obiekt zabytkowy. "Ściana pamięci" (lapidarium zbudowane z ocalałych fragmentów macew) uwidacznia rozmiar zniszczeń kirkutu przez Niemców. Żydzi żyli, mieszkali i pracowali w Hrubieszowie razem z Polakami przez 500 lat. Do czasu! Do 1942r., kiedy zlikwidowano w mieście Getto.



Wracając w kierunku starówki Hrubieszowa odwiedziliśmy jeszcze dawną cerkiewkę, malowniczo położoną w objęciach Huczwy na skarpie, dzisiaj Diecezjalne Sanktuarium Matki Bożej Sokalskiej.



Oczywiście nie omieszkaliśmy pokazać "sutek" hrubieszowskich tym, którzy dotychczas ich nie widzieli. Potem podążyliśmy w pobliże granicy państwowej nad Bugiem. Czekała na nas kolejna niespodzianka przygotowana przez Marka.
Pałacyk w Czumowie. Odwiedzany przez nas dotychczas wielokrotnie, ale oglądany tylko na zewnątrz. Tym razem mieliśmy okazję zobaczyć jego wnętrza. Długo chodziliśmy wsłuchani w opowieści obecnego Gospodarza obiektu, który z prawdziwą polską gościnnością zapraszał do wszystkich wnętrz, pięknie odnowionych w podpiwniczeniu, na parterze i na piętrze. Widok na przełom Bugu z czumowskiego tarasu był wspaniały. Wzrok sięgał ku Ukrainie, gdzie daleko na horyzoncie lśniła topolowa aleja, zapewne wzdłuż jednej z dróg.



Potem wróciliśmy do Hrubieszowa, żeby zajrzeć tam, gdzie GTR jeszcze nie zaglądał. Do dawnej cerkwi garnizonowej, obecnie kościoła parafii cywilno-wojskowej p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Hrubieszowie. Dopiero w latach 80-tych świątynie przywrócono do kultu, dzięki staraniom m.in. prof. Wiktora Zina.
Dalej pognało nas do Terebinia. Ksiądz proboszcz okazał się niezwykle gościnnym Gospodarzem. Oprowadził po świątyni, a nawet pozwolił "conieco" poprzestawiać. Dzięki temu zobaczyliśmy wspaniałe ikony z dawnego wyposażenia świątyni. Dowiedzieliśmy się kilku ciekawostek i posłuchaliśmy o planach dotyczących dalszego ubogacania wystroju kościółka.



Kolejny przystanek naszej wycieczki to Monaster prawosławny w Turkowicach. Długo chodziliśmy po terenie parku okalającego niegdyś monaster. Dzisiaj tylko niewielka część służy mniszkom prawosławnym, które mimo późnej pory gościnnie "podjęły"[nbsp] nas w cerkiewce (dawnej czajni), opowiadając o historii tego miejsca.


Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy tego dnia, było grodzisko w Czermnie. Zachód słońca w tym miejscu był ukoronowaniem dnia, spędzonego na Ziemi Hrubieszowskiej.


Sosna